Jest sobota rano, na dworze, choć tydzień temu było prawie dwadzieścia stopni, ledwo powyżej zera, i brakuje jeszcze, żeby z chmur wylał się deszcz. Pogoda, jakby to powiedzieć, nietrafiona, ale wszystkie te mankamenty odchodzą do lamusa, gdy przypominamy sobie, że dziś mamy rajd, Rajd Brata Pawła, trzeci już, poświęcony pamięci niezapomnianego kapłana z zamku w Kątach. Zbieramy się w parku pod kinem, w większości na rowerach, choć grupka kijkowa, która miała się nie pojawić, pojawia się także, w sile osób trzech. Liczymy się, są chyba wszyscy, nie tracimy więc czasu i zabieramy do wyjścia. Przed startem rozciągamy nasz nowy nabytek, oddziałową flagę PTTK, z napisem „Huta Andrzej”, jedyne, co pozostało po naszej hucie, no może z wyjątkiem komina, który nadal góruje nad krajobrazem Zawadzkiego i przypomina o dawnej świetności huty. Ciekawe, kto przetrwa dłużej, komin czy nasz oddział? Tak czy inaczej, rozciągamy flagę i ustawiamy się do pamiątkowego zdjęcia, po czym ruszamy w trasę.